
Bydgoszcz: Zieloni chcą działań w sprawie skażenia na terenie Zachemu
Stanowisko Rady Krajowej Partii Zieloni w sprawie skażenia gruntu i wód gruntowych na terenie byłego bydgoskiego Zachemu
Partia Zieloni domaga się od rządu RP podjęcia w jak najszybszym czasie wszystkich niezbędnych działań mających na celu zatrzymanie progresji skażenia gruntu i wód gruntowych na terenie byłego bydgoskiego Zachemu i okolicy. Dalsze ignorowanie kryjącego się w ziemi i na niebezpiecznych składowiskach problemu może grozić zanieczyszczeniem nie tylko najbliższej okolicy Bydgoszczy, ale i doliny Wisły na północ od miasta, a w konsekwencji południowego wybrzeża Bałtyku. Brak stanowczych działań w najbliższym czasie może zatem oznaczać skutki ekologiczne o niewyobrażalnej skali. Czas najwyższy podjąć odpowiednie kroki!
Problemy ze skażeniem terenu i wód gruntowych na terenie bydgoskiego Łęgnowa rozpoczęły się wraz z powstaniem kompleksu DAG Fabrik Bromberg, która na tych terenach produkowała nitroglicerynę i inne substancje na potrzeby militarne. Po II wojnie światowej produkcję chemiczną kontynuowano i rozwijano bez poszanowania dla lokalnego środowiska naturalnego (zakłady były zlokalizowane na terenie Puszczy Bydgoskiej). Wraz z rozwojem bydgoskiego Zachemu do atmosfery i wód podziemnych uwalniano szkodliwe substancje w dużych ilościach. Na terenach dochodziło również do wypadków i eksplozji niebezpiecznych środków. Dopiero w latach 90. ubiegłego wieku podjęto próby walki o ochronę środowiska i wód gruntowych, które już wtedy były skażone. Wybudowanie oczyszczalni ścieków i kilku zapór, które są nieużywane, to za mało, aby opanować sytuację.
Poza rekultywacją terenu niezbędne jest, co postulują m.in. badacze z AGH w Krakowie, przeprowadzenie badań gruntu i wód podziemnych w pełnym zakresie i na całym terenie Łęgnowa i Otorowa, którego skażenie potencjalnie może dotyczyć. W gruncie nie brakuje substancji mutagennych i kancerogennych. Niezbędnym jest także sprawdzenie, czy i w jakim stopniu zamieszkiwanie i uprawa roli na tych terenach jest niebezpieczna. Potrzebne są również działania, które pozwolą rolnikom przebranżowić się, by w przypadku, gdyby okazało się, że ich płody rolne nie nadają się do spożycia, nie pozostali bez środków do życia. W pełni popieramy działania mieszkańców zagrożonego terenu, które próbują wymusić na władzach lokalnych i regionalnych ułatwienie dostępu do nieskażonej wody pitnej i większej kontroli znajdujących się w okolicy niebezpiecznych składowisk odpadów.
Rozumiemy, że sprawa zanieczyszczenia w Bydgoszczy jest złożona i trudna. Szacunki badaczy, którzy dotychczas zajmują się sprawą Zachemu i Łęgnowa, mówią o 2 miliardach złotych, jakie trzeba wydać na zajęcie się problemem. To znaczna kwota, ale konieczna dla uratowania sporych obszarów kraju. Przypominamy, że przedostanie się zanieczyszczeń gruntu do Brdy i dalej do Wisły grozi skażeniem południowego Bałtyku. Skażone tereny znajdują się tylko 4 km od rzeki Brdy. Jej zatrucie oznacza szkody dla środowiska na olbrzymim obszarze kraju, znaczne straty dla polskiej gospodarki turystycznej, ale przede wszystkim ogromne problemy dla środowiska i ludności tych terenów – w tym związane ze zdrowiem i dostępem do wody pitnej. Działania i poniesione w związku z tym wydatki muszą być niezwykle przemyślane i ciągłe, tak, aby w jak najkrótszym czasie całkowicie zlikwidować zagrożenie kryjące się pod ziemią w Bydgoszczy. RDOŚ już dziś ma problem z pozyskaniem środków na wkład własny na działania, które trzeba podjąć natychmiast na skażonym terenie. Taka sytuacja jest niedopuszczalna.
Ponadto domagamy się przeprowadzenia odpowiednich badań wśród ludności zamieszkałej na skażonych terenach, które pozwoliłyby ocenić ich stan zdrowia i wpływ na środowisko, w którym żyją. Jednocześnie protestujemy przeciwko opieszałości, jaką wykazują władze lokalne i centralne w tym temacie.
