Michał Wszołek z Partii Zieloni o atmosferze wokół dymisji Jagny Marczułajtis związanej z organizacją Igrzysk Olimpijskich w Krakowie 2022
Michał Wszołek z krakowskiego koła Partii Zieloni został zaproszony do krakowskiego Radia KRK w piątek 12 kwietnia 2014, aby porozmawiać o atmosferze wokół Igrzysk Olimpijskich po dymisji Pani Jagny Marczułajtis ze stanowiska przewodniczącej Komitetu Konkursowego Kraków 2022.
Do dyskusji został zaproszony również radny PO Tomasz Urynowicz, wchodzący w skład komitetu konkursowego.
Michał Wszołek, wiceprzewodniczący krakowskiego koła Partii Zielonych, aktywista inicjatywy “Kraków przeciw igrzyskom” zauważył, że widać coraz większy sceptycyzm wokół organizacji igrzysk. Odniósł się do niepochlebnych opinii o funkcjonowaniu tak Jagny Marczułajtis-Walczak jak i Komitetu Konkursowego.
Taka sytuacja, w której osoba najbliższa pani Jagnie Marczułajtis, spotyka się na stacji benzynowej z jakimiś dziennikarzami i w jakiś tam sposób sugeruje im, że możliwa byłaby współpraca na takiej zasadzie, że oni wstrzymają swój obiektywizm w tej sprawie i będą bardziej przychylni igrzyskom, to dla mnie to nie jest powód do radości – powiedział.
To co się wydarzyło ostatnio, oraz inne nieprawidłowości mogą jeszcze bardziej zniechęcić społeczeństwo. Społeczeństwo może jeszcze silniej artykułować swoje niezadowolenie z pomysłu organizacji igrzysk, co może mieć wyraźny wpływ na to, jak będzie się kształtował wynik referendum lokalnego, które odbędzie się 25 maja.
Skoku cywilizacyjnego i poprawy jakości życia nie mierzy się ilością krzesełek na stadionie tylko dostępem do infrastruktury przedszkolnej, do żłobków, wysokim poziomem edukacji, wysokimi nakładami na badania naukowe, rozwojem komunikacji publicznej i szynowej.
Myślę, że Kraków już osiągnął już pewien poziom nasycenia obiektami sportowymi. Niedługo będzie oddana do użytku Kraków Arena, do użytku oddany jest stadion Wisły po remoncie… Jak wiemy – nie przynosi on żadnych zysków, a nawet wyprowadził się z niego klub Wisła Kraków i trenuje w Myślenicach. Takie rozumowanie, że skok cywilizacyjny mierzy się w tej ilości krzesełek, w metrach sześciennych wylanego asfaltu, jest według mnie krótkowzroczne.
Dobro publiczne jest tym, że obywatel i obywatelka żyją na wysokim poziomie, korzystając z dobrej oferty usług publicznych. Nie osiągniemy tego, jeżeli dużą część pieniędzy, zarówno tych na poziomie samorządu terytorialnego, jak i na poziomie centralnym, będziemy inwestować, a właściwie to nie jest inwestycja, będziemy ponosić nakłady na organizację takiej imprezy jak Euro 2012 czy igrzyska. To są pieniądze, które nie przynoszą wymiernych korzyści dla obywateli.
Nie może być moim zdaniem tak, że rząd uzależnia inwestycje, które są potrzebne, np. budowa drogi S7 do Warszawy, od tego, czy w Krakowie będą igrzyska. Jest to postawienie mieszkańców przed swoistego rodzaju szantażem. To ma też wyraz w tym, jak w zeszłym tygodniu zachował się minister Andrzej Biernat, który niejako pogroził palcem, że kwota, którą uzyskało miasto Kraków od rządu na przygotowanie aplikacji, będzie musiała zostać zwrócona, jeżeli w referendum mieszkańcy w sposób wiążący wypowiedzą się przeciw organizacji igrzysk. Ten sposób myślenia, według mnie, tylko nasila jeszcze bardziej sprzeciw społeczny wokół tego pomysłu.
więcej: http://www.krk.fm/marczulajtis-ustapila-ta-decyzja-nie-mogla-byc-inna/